Na początku 2016 r. przywódcy chrześcijańscy i muzułmańscy Kamerunu przeprowadzili wspólną konferencję poświęconą zwalczaniu terroryzmu. Tak podaje WorldWatchMonitor.org zapominając dodać: terroryzmu muzułmańskiego realizowanego przez nigeryjskie ugrupowanie Boko Haram w imię Allaha. Konferencja została nazwana „Żyjmy w pokoju przed obliczem Boga”, a z przemówieniami wystąpili: Sułtan regionu Wandala Boukar Alhaji Yerima Brahim, ks. Gregory Cador, wikariusz biskupi miasta Mora oraz ks. Samuel Heteck, prezes Rady Kościołów Protestanckich Północnego Kamerunu.
Przywódcy religijni podkreślali, że zarówno islam, jak i chrześcijaństwo, nauczają tolerancji i dążą do pokoju. Zapomniano tylko podkreślić, że islam nieco inaczej rozumie pokój niż chrześcijaństwo.
Sułtan powiedział w swoim przemówieniu: „Ręka w rękę chrześcijanie i muzułmanie rozpoczęli długą wspólną podróż, patrząc w tym samym kierunku – pragnąć wymazania przemocy i terroryzmu”. Jak to można interpretować?
Oczywiście, można naiwnie wierzyć, że wreszcie znaleźliśmy przykład pokojowego lub umiarkowanego islamu. Warto jednak pamiętać, że jeśli islam ma być islamem, musi iść za wytycznymi Mahometa – a Mahomet nakazał usunięcie z Arabii nie terroryzmu i przemocy, tylko chrześcijaństwa i judaizmu. I to zostało wykonane w ciągu kilkuset lat. Co więcej, jeśli jakikolwiek muzułmanin zaczyna się bratać z chrześcijanami, prawdziwi muzułmanie natychmiast uznają go za odstępcę i wydają fatwę (religijny nakaz uśmiercenia). Jeśli więc Sułtan rzeczywiście ma zamiar iść ręka w rękę z chrześcijanami, oznacza to, że Boko Haram zabije go jak tylko będzie miało ku temu okazję.
Zatem są poważne powody, by potraktować to oświadczenie jako zabieg takija – kłamstwo nakazane przez Koran jako środek szerzenia islamu. Dla Sułtana bowiem islam jest bardzo dobrym narzędziem podporządkowania sobie ludzi i sprawowania nad nimi władzy, a Kalifat ogłoszony przez Boko Haram jest po prostu konkurencyjną grupą muzułmańską, która mu tę władzę chce odebrać. Zgodnie z tradycją muzułmańską, należy ich wszystkich pozabijać. A jeśli chrześcijanie w tym Sułtanowi pomogą, dlaczego nie ma ich pozyskiwać kłamliwymi przemówieniami?
Jeśli wierzyć polskojęzycznej Wikipedii, chrześcijanie w Kamerunie stanowią większość ok. 70% ludności (katolicy – 38,6% i protestanci – 31,6%). Muzułmanie stanowią 18,3%, a wyznawcy tradycyjnych religii plemiennych 3,3% ludności. Dwa anglojęzyczne regiony zachodniej części kraju są w większości protestanckie, a regiony frankofońskie na południu i zachodzie są katolickie.
Pierwsi chrześcijańscy misjonarze zaczęli przybywać do Kamerunu w pierwszej połowie XIX wieku. W 1840 roku pracę rozpoczęło Baptystyczne Towarzystwo Misyjne, a w 1879 Kościół Prezbiteriański. Kościół katolicki pierwszych misjonarzy wysłał do Kamerunu w 1890 roku. Na początku XX wieku przybyli również luteranie, w 1928 adwentyści dnia siódmego, a w połowie XX wieku swoje początki biorą Kościoły zielonoświątkowe.
Wikipedia angielskojęzyczna zawiera też artykuł dotyczący wolności religijnej w Kamerunie. Jest w nim napisane, że polityka rządu zmierza w kierunku zapewnienia wolności wyznawania przez obywateli każdej religii. Nie odnotowano przypadków przymusowego narzucenia komukolwiek jakiejkolwiek religii, ani przypadków dyskryminacji z powodu wyznawanej religii. Czasami niektóre grupy wyznaniowe są traktowane przez miejscową społeczność jako sekty, ale nie prowadzi to do większej wrogości. Jest jednak wspomniane, że w północnej części kraju [gdzie jest więcej muzułmanów] odczuwalna jest niechęć muzułmanów do chrześcijan i wyznawców religii tradycyjnych.
Ciekawostka: choć Wikipedia podaje, że chrześcijanie stanowią 70% ludności Kamerunu, ilustracją do artykułu “Religia w Kamerunie” jest zdjęcie meczetu z miasta Ngaoundéré.
Niemniej jednak w Internecie można znaleźć wiadomości nieco zakłócające ten obraz pięknego współistnienia dużej grupy muzułmanów z chrześcijanami w kraju promującym wolność religijną. Okazuje się, że w Kamerunie funkcjonuje ok. 500 Kościołów Zielonoświątkowych, z których tylko 50 jest legalnych – jak podaje christianitytoday.com. Podobnie dzieje się w innych krajach afrykańskich, ale w Kamerunie miała miejsce rzecz wyjątkowa: w 2013 r. rząd nakazał wojskom zamknąć ok. 100 kościołów w największych miastach, powołując się na przypadki cudownego uzdrowienia, które zakończyły się śmiercią. Prezydent Paul Biya orzekł, że „praktyki kryminalne organizowane przez pastorów zielonoświątkowych (…) zagrażają bezpieczeństwu narodowi Zachodniej Afryki”. W kierunku Boko Haramu, agresywnie działającemu na terenie Kamerunu, takich stwierdzeń nie padało – z tego wniosek, że modlitwa zielonoświątkowców jest większym zagrożeniem niż terroryzm Boko Haramu.
WorthyNews.com informuje, że od początku 2016 r. – czyli od czasu wspomnianej na początku konferencji międzyreligijnej – ataki nigeryjskiego Boko Haramu na chrześcijan w Kamerunie znacznie się nasiliły. Bojówkarze Allaha prowadząc dżihad (który trudno nazwać „dżihadem serca”) nie zadowalają się masakrami w samej tylko rodzimej Nigerii, ale przekraczają granice i mordują chrześcijan dla Allaha również w Kamerunie, Czadzie i Nigerze.
Na przykład w lutym 2016 r. dwie kobiety złożyły chwalebne świadectwo pokojowemu Allahowi i religii pokoju wysadzając się w powietrze na rynku w kameruńskiej miejscowości Mémé niedaleko granicy z Nigerią. Zabiły 21 osób i poszły do muzułmańskiego raju, niezwykle przyjaznego dla kobiet. Zakładając, oczywiście, że Mahomet, który zgodnie z nauczaniem islamu znajduje się w piekle, jest w stanie komukolwiek zapewnić wejście do tegoż raju. Tak czy inaczej, są szahidami – świadkami Allaha i jego wspaniałej religii.
Zaczynając od 2012 r., kiedy Boko Haram rozpoczęło ataki na chrześcijan Kamerunu, ponad 2000 kobiet i dzieci zostało porwanych do niewoli. Jaki jest ich los? Tego nie wie nikt, ale biorąc pod uwagę nauczanie islamu i praktyczne zastosowanie tego nauczania, najprawdopodobniej są niewolnikami i ofiarami przemocy, w tym seksualnej.
Nauczanie islamu: Murzyni są przeznaczeni do niewolnictwa i piekła
Co powstrzyma falę gwałtów i mordów w imię Allaha w Europie?