Normalnie oczekiwalibyśmy, że Papież (głowa Kościoła Katolickiego) będzie obrońcą chrześcijan i chrześcijaństwa, i tak właśnie było przez wieki. Tymczasem – jak zauważa Robert Spencer na swojej stronie FrontpageMagazine – Papież Franciszek przyjął postawę dhimmi’ego poddanego władzom muzułmańskim i wprowadza w błąd opinie publiczną i rzesze wiernych katolików opowiadając o islamie nieprawdziwe rzeczy. Przy tym zupenie ignoruje skropione krwią świadectwo muzułmanów, którzy wybrali Chrystusa!
Między innymi Franciszek wypowiedział takie słowa: „Autentyczny islam i prawidłowe odczytywanie Koranu sprzeciwiają się przemocy w jakiejkolwiek formie”. Czyli Wysłannik Allaha Prorok Mahomet niepoprawnie odczytał sowa Koranu „A jeśli się odwrócą, to chwytajcie i zabijajcie ich, gdziekolwiek ich znajdziecie!” (sura 4:89) i uprawiając nieautentyczny islam pomyłkowo zamordował 600 mieszkańców Medyny, którzy kilka lat wcześniej udzielili mu schronienia, ale potem odmówili przyjmowania islamu.
Normalnie niewiernemu, który opowiada banialuki o islamie, ścina się głowę. Jednak te banialuki są bardzo pożyteczne dla sprawy szerzenia islamu, bo usypiają czujność i tworzą iluzję, która kończy się śmiercią niewiernych. Dlatego też we wrześniu 2018 r. w Watykanie na spotkaniu Papieża Franciszka z Muhammadem Abdul Karimem Al-Issą ten ostatni podziękował Franciszkowi za jego „uczciwe stanowisko wobec islamu i negowanie powiązań ekstremizmu i przemocy z prawdziwym islamem”. Al-Issa wiedział, co mówi, bo jest przewodniczącym Światowej Ligi Muzułmańskiej, która finansuje m.in. dżihad i powiązany z nim terroryzm. Wypowiedzi Papieża Franciszka są dla niego i jego celów bardzo użyteczne.
Podobnie za taką użyteczność podziękował Papieżowi Franciszkowi w lipcu 2017 r. Ahmed al-Tajeb, główny imam uniwersytetu islamskiego Al-Azhar w Kairze. Podziękował mu za „obronę islamu przed oskarżaniem o przemoc i terroryzm” – a przecież wiemy, że oskarżanie islamu o szerzenie przemocy skutkuje zamordowaniem tego, kto odważa się wspominać o religijnej motywacji terroryzmu islamskiego. Warto pamiętać, że al-Tajeb jest rzecznikiem mordowania byłych muzułmanów, którzy nawrócili się do Chrystusa.
W lutym 2017 r. Franciszek wytłumaczył nam: „Nie istnieje terroryzm chrześcijański, żydowski czy muzułmański. Istnieją indywidulane osobniki we wszystkich narodach i religiach, a nietolerancyjne generalizowanie tylko ich umacnia, bo podsyca nienawiść i ksenofobię”. Inaczej mówiąc, problemem nie jest terroryzm inspirowany przez islam, tylko mówienie o tym, że terroryzm jest inspirowany przez islam. Bo takie mówienie obraża muzułmanów i zmusza ich do terroryzmu i przemocy – które nadal nie są powiązane z islamem. Bo przecież nic innego jak mówienie o powiązaniu islamu z terroryzmem prowadzi do kafarofobii, która jest takim samym zjawiskiem, jak islamofobia, tylko generuje setki tysięcy trupów na całym świecie.
Niestety, Papież Franciszek posuwa się jeszcze o krok dalej mówiąc: „Nie lubię mówić o muzułmańskiej przemocy (…), bo w gazetach czytam również o Włochu, który zabił swoją narzeczoną czy teściową. Oni są ochrzczonymi katolikami. Oni szerzą katolicką przemoc”. Zatem, według Papieża Franciszka, trzeba mówić o „przemocy katolickiej”, jeśli mówimy o „przemocy islamskiej”. Wygląda na to, że Papież Franciszek nie widzi różnicy między dwoma faktami: przemoc jest niezgodna z nauczaniem chrześcijańskim i absolutnie zgodna z nauczaniem islamu. By podać tylko trzy przykłady z naszego podwórka krajów cywilizowanych: Afgańczyk zamordował narzeczoną Niemkę zgodnie z nauczaniem islamu, paryski muzułmanin zamordował ojca i brata zgodnie z prawem muzułmańskim, kanadyjski muzułmanin poderżnął gardło własnej żonie za pełną aprobatą imama. Nie słyszałem jednak, by jakakolwiek zbrodnia popełniona przez katolika była aprobowana przez władze kościelne. Chyba że Papież o takich wie i tak samo je pochwala, jak imamowie pochwalają przemoc muzułmańską i do niej zachęcają.
Smutno, że mamy takiego papieża…
Zabijajcie chrześcijan! Niech dowiedzą się, jacy są prawdziwi muzułmanie!