Paradoksalnie, pani Merkel przyjmując „wszystkich” uchodźców nie zauważa, że terroryzowanie „niewiernych” rozpoczęte przez tzw. uchodźców muzułmańskich w ich własnych krajach jest kontynuowane w obozach dla uchodźców, a potem przenoszone na ludność niemiecką. Według informacji na stronie RT, w okresie od lutego do września 2016 r. zarejestrowano 743 przypadki atakowania chrześcijan i 10 Jezydów przez muzułmanów – za każdym razem ataki były motywowane religijnie. Organizacje, które tym się zajmują, alarmują, że jest to zaledwie czubek góry lodowej, a liczba niezarejestrowanych ataków jest znacznie większa.
Wśród zaatakowanych 56% zostało pobitych, a 42% otrzymało pogróżki, że zostaną zabici oni i członkowie ich rodzin. Pogróżki te pochodziły również od muzułmanów niemieckich obsługujących obozy dla uchodźców i dostających za tę pracę pieniądze niemieckich podatników. Absolutna większość doświadczyła ataków po kilka razy, i tylko 8% było zaatakowanych jeden raz. Najgorzej mają ci chrześcijanie, którzy nawrócili się z islamu – a wśród badanych stanowili oni 75%.
Niektórzy politycy niemieccy zareagowali na te informacje domagając się wydalenia tych muzułmanów, którzy sieją w Niemczech, już w obozach dla uchodźców, nienawiść na tle religijnym (a czy są wśród nich tacy, którzy nie sieją tejże nienawiści, nie mówiąc już o przeciwdziałaniu jej?). Ale niektórzy przedstawiciele władz ogłosili, że nie zaobserwowano w ogóle żadnej przemocy na tle religijnym w obozie uchodźców.
Dobrze jeszcze, że nie wyśmiali ofiary i nie pouczyli Niemców, że mają nie wychodzić po 20:00 na ulicę – bo taką dobrą radę dała policja wiedeńska zaatakowanej przez uchodźców muzułmańskich dziewczynie.
Z kolei w Hannowerze 16-letnia muzułmanka Safia zaatakowała z nożem policjantów, którzy widząc jej podejrzane zachowanie chcieli ją wylegitymować. Wprawdzie dziewczyna utrzymuje, że atak był spontaniczny, jednak śledztwo wykazuje jej związki z ISIS i sugeruje planowany atak terrorystyczny. Oznaczałoby to przełom w traktowaniu wszystkich terrorystów muzułmańskich jako chorych psychicznie. Najbardziej niepokojącym objawem jednak jest to, że Safia otrzymała w Niemczech dobre wychowanie religijne: co piątek chodziła do meczetu, nosiła chustę na głowie oraz uczyła się Koranu na pamięć. Jej ojciec powiedział w wywiadzie dla niemieckiej telewizji: „Przecież dziewczyna recytująca Koran nie może być zagrożeniem”. Ale najszczęśliwszym dniem życia Safii był 13 listopada 2015 r., kiedy „lwy Allaha” zmasakrowali ponad 130 osób. Dziewczyna napisała o tym na czacie następnego dnia po atakach. Safia nie jest jakimś wyjątkiem wśród pobożnych muzułmanek – nawet 12-letnie dziewczyny zabijają dla Allaha, a 18-letnia rosyjska muzułmanka została zatrzymana zanim zdążyła wysadzić się w powietrze. Tymczasem belgijska nowo upieczona muzułmanka skutecznie wysadziła się w powietrze, by trafić do raju. (Ciekawe, co muzułmanki będą robić w muzułmańskim raju?)
Czy rozwój islamu w Polsce potoczy się jakimś innym torem, nie agresywnym i nie terrorystycznym? Jeśli tak, to nie będzie to w ogóle islam…