Sudan oskarża obłudników

Udostępnij to:
Share

Obłuda w polityce to nic nowego. Cały świat trąbił o Darfurze, kiedy biedni czarni muzułmanie Sudanu byli masakrowani przez współwyznawców pochodzenia arabskiego. Przejmowali się się tym na najwyższych szczeblach w USA, UE i ONZ. Nie widzę w tym nic złego, poza faktem zmowy milczenia, gdyż w tym samym Sudanie od pół wieku trwało planowe, masowe ludobójstwo na wyznawcach Jezusa – o czym nie wspomina nikt.

(o stosunku islamu do Murzynów polecamy tekst Nauczanie islamu: Murzyni są przeznaczeni do niewolnictwa i piekła)

„Sudan liczy 29,5 mln mieszkańców, z których 70% stanowią muzułmanie, 16,7% chrześcijanie (ok. 5 mln), zaś 12% animiści. Północ jest arabska i muzułmańska, zaś południe czarne, chrześcijańskie i animistyczne. (…) W roku 1983 reżim An-Nimeirego narzucił prawo szariatu całemu krajowi. Kościół oraz chrześcijańskie i animistyczne Południe nie zaakceptowały tego dyktatu (na Południu powstały dążące do niezależności oddziały militarne). Kolejny reżim nasilił jeszcze islamizację, ogłaszając dżihad przeciw niewiernym i bombardując wsie, szkoły, kościoły i szpitale na Południu (utrudniając nawet pomoc humanitarną dla milionów ludzi cierpiących głód). I tak dokonana została masakra, równie nieludzka, co skryta, przy całkowitej obojętności świata” (A. Socci, Mroki nienawiści, Kraków 2003, s. 113).

Zachód najwyraźniej nie interesuje się sytuacją chrześcijan w Sudanie. Kiedy po roku trwania serbskiej agresji w Kosowie odnotowano 1600 ofiar, w obronie muzułmanów przeciwko Serbom rzucono poważne siły. Wojska NATO z ramienia ONZ przez 79 dni bombardowały Jugosławię, angażując 200 tys. ludzi i 1127 samolotów, dokonując 36 tys. nalotów, zrzucając 21 tysięcy pocisków i bomb – mimo że muzułmanie równie okrutnie mordowali ludność Serbską. Nie potępiam pomocy międzynarodowej dla cierpiących muzułmanów, wyrażam jednak zaniepokojenie z powodu braku pomocy dla cierpiących chrześcijan w Sudanie. A przecież wymordowano ich już prawie dwa miliony! Co więcej, działania Zachodu jakby popierały politykę władz Sudanu: pomoc humanitarną i finansową przesyłano do rządu, który spowodował klęskę głodu i zorganizował masakry ludności chrześcijańskiej. Ponadto Sudan zastąpił Stany Zjednoczone w komisji praw człowieka przy ONZ, a organizacji Christian Solidarity International (Międzynarodowa Solidarność Chrześcijańska) odebrano status członka konsultanta przy ONZ.

Warto zatrzymać się na chwilę przy działalności CSI, która tak negatywnie jest odbierana w ONZ. Otóż w samym tylko drugim półroczu 2001 roku tej szwajcarskiej organizacji udało się uwolnić 14550 przetrzymywanych na Północy niewolników uprowadzonych z południowego Sudanu. Na swojej stronie internetowej CSI umieszcza świadectwa uwolnionych oraz makabryczne statystyki: 75% dziewcząt powyżej 12 lat zostało zgwałconych każda przez kilka osób, ponad 90% doznało przemocy fizycznej, ponad 80% zmuszono do przejścia na islam.

(polecamy tekst Allah lubujący się w gwałtach)

Przytoczę tylko jeden fragment świadectwa czternastoletniej dziewczynki, Mary Ajak Kuel Kout, spisanego w styczniu 2000 po sześciu latach niewoli.

“Jestem katoliczką, zostałam ochrzczona w kościele w Mayen Abun. Zostałam uwięziona w Makuac w roku 1994. Moim rodzicom udało się uciec, ja schowałam się w chacie, lecz znaleziono mnie (miała wtedy 8 lat – przyp. aut.). Nie wiem, co się stało z moim bratem i moją siostrą… Kiedy doprowadzono nas do grupy, zobaczyłam wszystkich dorosłych związanych sznurami, i dzieci, które szły obok nich, nie związane. (…) Kto pozostawał z tyłu, był bity. (…) Niektórzy ludzie umierali po drodze, w wyniku otrzymania razów lub wyczerpania na skutek ran odniesionych przy pojmaniu. Wiele kobiet zgwałcono podczas drogi, w obecności dzieci. (…) Po trzech latach niewoli w domu M. zostałam poddana infibulacji (zabieg polegający najczęściej na wycięciu łechtaczki i zszyciu warg sromowych – przyp. red.). M. nazywał mnie Fatimą. Po infibulacji zostałam przez niego wielokrotnie zgwałcona. On miał wielu innych niewolników. (…) Poszłam do szkoły koranicznej i nauczyłam się arabskiego. Zostałam zmuszona do zostania muzułmanką, ale teraz powrócę do mojej wiary chrześcijańskiej. (…) Wierzę w Jezusa. (…) Jestem bardzo szczęśliwa, że zostałam przez was uwolniona. Nie spodziewałam się czegoś podobnego. Niech Bóg błogosławi wam i wszystkim, którzy was tu przysłali”.

(o niewolnictwie w islamie czytaj Przerażające świadectwo niewolnicy seksualnej)

W kontekście tego świadectwa należy się zastanowić, co mają na myśli wszyscy, którzy twierdzą, że muzułmanie są w Europie i USA dyskryminowani. Albo, jak powiedział Mustafa Boruojerdi (ambasador Iranu przy Watykanie), że muzułmanie nie są na Zachodzie bezpieczni. Czy są sprzedawani do niewoli? Czy są masakrowani z takim rozmachem, jak chrześcijanie w Sudanie? Czy są porywane ich dziewczęta np. w celu oddania do klasztorów? Dlaczego więc tak wiele mówi się o chustach muzułmanek we Francji, a zupełnie nic o fizycznej eksterminacji, niewolnictwie i przymusowej islamizacji chrześcijan w Sudanie?

Wróćmy do sprawy Sudanu na arenie międzynarodowej. Pozycja Sudanu bardzo się wzmocniła po ataku terrorystycznym na USA 11 września. Paradoksalnie, ale Sudan, w którym Bin Laden przez wiele lat bezpiecznie mieszkał, a po 11 września odbyły się wrogie wobec USA i Izraela manifestacje, dwa tygodnie później otrzymał od Rady Bezpieczeństwa ONZ prezent w postaci zniesienia nałożonego przed pięciu laty embarga. Wystarczyło na międzynarodowym forum potępić akty terroryzmu… Tydzień po zniesieniu embarga wiceprezydent Sudanu Ali Osman Taha przypomniał Sudańczykom w swoim przemówieniu: „Naszą drogą, z której nie zejdziemy, jest dżihad, i wysoko będziemy nieść jego sztandar”. Tutaj chciałbym przypomnieć czytelnikowi polskiemu, że bardzo często muzułmanie w Europie tłumaczą wyraz „dżihad” jako „wysiłek duchowy dążący do samodoskonalenia się”. Przyjmując, że tak jest rzeczywiście, należy tylko się dziwić, dlaczego na hasło „dżihad” żaden muzułmanin nie chwyta za Koran i nie udaje się do meczetu w celu zgłębienia prawd wiary. Również mudżahedini sudańscy zareagowali wzmożeniem ataków na bezbronnych chrześcijan, którzy w żaden sposób nie chcieli uznać wyższości Allaha nad Jezusem… Co również nie zostało zauważone przez Zachód. Czyżby dżihad skierowany przeciwko milionom sudańskich chrześcijan uznano za zjawisko normalne?

(o rozumieniu słowa dżihad przez muzułmanów czytaj tekst annur.pl/dzihad-to-nie-tylko-isis/)

Nie chcę jednak dochodzić, jakie są powody tak nierównego podejścia do cierpienia ludności chrześcijańskiej i muzułmańskiej w świecie polityki Zachodu. Znacznie bardziej interesuje mnie zachowanie krajów islamu. Wobec przemocy muzułmanów arabskich wobec muzułmanów czarnych w sudańskim Darfurze żaden duchowny ani rząd muzułmański nie potępił jednych i nie ujął się za drugimi – w odróżnieniu od sprawy tychże chust, która poruszyła całym światem islamu. Tak samo milczeniem pomija się w świecie islamu wzajemne porachunki między różnymi stronnictwami muzułmańskimi w Autonomii Palestyńskiej – a jednocześnie rozdmuchuje się do rozmiarów katastrofy każde uchybienie rządu Izraela (np. budowę muru obronnego, który notabene uratował życie setkom Izraelczyków). Również bratobójcze wojny pomiędzy krajami islamu są ignorowane przez pozostałych muzułmanów, mimo że szariat je zakazuje. Żaden rząd muzułmański nie przyszedł z pomocą Kuwejtowi zaatakowanemu przez Saddama Husajna. Dlaczego tak się dzieje? Dlatego, że wzajemna solidarność i miłość pomiędzy muzułmanami jest jedynie na pokaz dla „niewiernych”, którzy mają uznać wyższość islamu nad chrześcijaństwem. W rzeczywistości natomiast w islamie o wszystkim decyduje przemoc – która zresztą leży u podstaw tej religii.

Zatem sytuacja w Sudanie ukazuje obłudę polityków Zachodu oraz rządów muzułmańskich. Jedni udają, że zależy im na prawach człowieka, i wykorzystują to jako pretekst do wtrącania się w sprawy innych krajów – lecz pomijają milczeniem rzeczywiste cierpienie milionów osób zabijanych, terroryzowanych i sprzedawanych do niewoli za wierność Jezusowi. Drudzy natomiast udają, że zależy im na swobodach i prawach muzułmanów – lecz tylko wtedy, gdy dotyczy to muzułmanów mieszkających na Zachodzie. We własnych krajach rządy muzułmańskie wcale nie dbają ani o wzajemną miłość, ani o dobrobyt obywateli, ani o sprawiedliwość społeczną.

Na zakończenie przypomnę o pewnym zajściu, które miało miejsce w Sudanie parę lat temu. Mianowicie, Sąd Najwyższy rozpatrywał sprawę zamordowania poprzez ukrzyżowanie pewnego muzułmanina, który przeszedł na chrześcijaństwo. Sąd uznał, że taka egzekucja w niczym nie narusza konstytucji kraju. Pamiętajmy o tym, kiedy zastanawiamy się nad wzajemną tolerancją i dialogiem chrześcijańsko-muzułmańskim. Krew dwóch milionów męczenników sudańskich woła głośniej niż krew sprawiedliwego Abla…

 

Dane pochodzą z książki A. Socci, Mroki nienawiści, Kraków 2003