Arabia Saudyjska – wzór stosowania szariatu

Udostępnij to:
Share

Zdecydowanie nie wolno pominąć Arabii Saudyjskiej, jeżeli tylko chcemy uczciwie rozważać kwestie islamu i dialogu muzułmańsko-chrześcijańskiego.

Arabia Saudyjska jest typowym przykładem państwa wyznaniowego, opartego o zasady koraniczne. Jest to naturalne, skoro na terytorium tego kraju znajduje się najświętsze miejsce i kolebka islamu – Mekka. Zobaczmy zatem, jak to prawo jest stosowane.

Oczywiście nie ma mowy tutaj o ustroju demokratycznym; nie znajdziemy nawet żadnych oznak demokratyzacji tego państwa. Rządy się odbywają poprzez struktury plemienne, podtrzymujące monarchię absolutną. Rządząca dynastia to Saudowie, wywodzący się od Haszymitów. Konstytucją jest Koran, a szariat jest prawem państwowym. Można by się spodziewać, że w myśl koranicznego statusu ahl al-kitab chrześcijanie będą cieszyć się tutaj autonomią i wolnością. Rzeczywistość jest jednak inna.

Przede wszystkim, w Arabii Saudyjskiej nie istnieje ani jeden kościół. Prawo zakazuje wznoszenia jakichkolwiek niemuzułmańskich budynków sakralnych. Co więcej, obowiązuje zakaz publicznego przyznawania się do jakiejkolwiek wiary poza islamem, nie mówiąc już o publicznej katechezie lub nawoływaniu do nawrócenia. Ale to nie wszystko. Nikomu nie wolno publicznie eksponować nawet symboli religijnych (również Czerwony Krzyż w czasie akcji na terenie Arabii Saudyjskiej musi zakrywać swój symbol). Oficjalnie władze utrzymują, że w Arabii Saudyjskiej chrześcijan nie ma wcale. Tymczasem szacuje się, że co najmniej 800 tys. mieszkańców tego kraju wyznaje chrześcijaństwo. W większości są to robotnicy z Filipin, Indii, Korei i Egiptu (Koptowie).

Czy to wszystko nie wskazuje na nietolerancyjny charakter islamu? Czy możemy się spodziewać otwarcia na dialog gdzie indziej, skoro we „własnym domu” islam nie dopuszcza nikogo do głosu?

Lecz stosowanie szariatu nie ogranicza się do sfery publicznej. W Arabii Saudyjskiej obowiązuje zakaz wszelkiego rodzaju kultu, modlitwy i nauczania chrześcijańskiego nawet we własnych domach. Nikomu nie wolno obchodzić świąt chrześcijańskich, a nawet telefonicznie składać sobie nawzajem życzeń na Boże Narodzenie. Nawet samo posiadanie Ewangelii jest przestępstwem, nie mówiąc już o czytaniu tej księgi.

Jednocześnie za jedno z najważniejszych swoich zadań państwo Saudów uważa szerzenie islamu na świecie (da’awa). Petrodolary zatem nie idą na poprawę bytu ludności kraju, na rozbudowanie infrastruktury gospodarczej, czy na zapewnienie pomocy najbiedniejszym. To nie są sprawy ważne. Priorytetem jest finansowanie budowy meczetów w Europie i krajach byłego ZSRR, szkół koranicznych oraz organizacji, często powiązanych z ugrupowaniami terrorystycznymi.

Wydaje się, że dialog zakłada obopólne działania stron zainteresowanych. Nie słyszałem jednak, by np. Watykan inwestował w budowanie kościołów i klasztorów w Mekce i Medynie albo domagał się zburzenia meczetów w Rzymie i usunięcia muzułmanów z tego miasta. Za to słyszałem o setkach udokumentowanych przypadków aresztowania chrześcijan przez władze Arabii Saudyjskiej za udział we wspólnej modlitwie w domu, za wspólne czytanie Biblii oraz nawet za jej posiadanie. Pamiętajmy jednak, że trafić do więzienia w Arabii to nie to samo, co trafić do więzienia w Europie. Tam oznacza to tortury, brak możliwości skorzystania z pomocy adwokata, brak sprawiedliwego procesu sądowego, brak możliwości skontaktowania się z krewnymi lub ambasadą swego kraju, deportację, utratę pracy oraz przymus do przejścia na islam. Słyszałem też o misjonarzach chrześcijańskich skazanych na śmierć na mocy prawa koranicznego.

Podam tylko jeden przykład. 7 stycznia 2000 r. w Arabii Saudyjskiej aresztowano 16 chrześcijan (Filipińczyków), przyłapanych na gorącym uczynku. Ośmielili się oni wspólnie czytać Ewangelię, znajdując się w prywatnym mieszkaniu w Rijadzie. Oprócz wszystkich wymienionych „uroków” więzienia saudyjskiego, znajdujące się wśród aresztowanych kobiety były wielokrotnie gwałcone. Islam szczyci się tym, że szariat przewiduje karę śmierci za wykroczenia seksualne, lecz ten i podobne przypadki dowodzą, że gwałcenie chrześcijanek przez muzułmanów nie jest uważane za wykroczenie.

Na zakończenie wspomnę o gestach dobrej woli. W grudniu 2001, kiedy ramadan zbiegł się w czasie z Bożym Narodzeniem, Papież Jan Paweł II zachował post 14 grudnia jako znak braterstwa z islamem. W tym czasie, również z okazji ramadanu, w Arabii Saudyjskiej ogłoszono amnestię, na mocy której uwolniono 12 tysięcy więźniów. Jednak wśród nich nie było ani jednego chrześcijanina. Tymczasem wiadomo było, że w więzieniach Arabii przebywa co najmniej 14 chrześcijan, aresztowanych za to, że modlili się w swoich domach. Pochodzili z Etiopii, Indii, Filipin, Erytrei i Nigerii. Zostali oni uwolnieni i deportowani miesiąc później, ale nie w geście dobrej woli, tylko pod naciskiem organizacji międzynarodowych.

Nie jest przypadkiem, że pod słowami „Nie ma boga oprócz Allaha” na fladze Arabii Saudyjskiej umieszczono miecz

arabia_saudyjska

Więcej szczegółów w książce A. Socci „Mroki nienawiści”

Arabia – prześladowania za wiarę

Ukryci chrześcijanie w Mekce

Lista praw i swobód obywatelskich w Arabii Saudyjskiej