Mahomet obrażony – ormiański pisarz skazany na karę więzienia

Udostępnij to:
Share

Media europejskie starannie wmawiają nam, że to ekstremiści muzułmańscy zagrażają wolności słowa, kiedy np. mordują osoby nieuznające Mahometa za proroka Bożego. Tymczasem Sąd Apelacyjny w Turcji podtrzymał wyrok 13,5 miesięcy więzienia dla ormiańskiego pisarza Sevana Nişanyana (orm. Սեւան Նշանեան) za popełnienie „przestępstwa niebezpieczeństwa”. Takie dziwne sformułowanie znalazło się w decyzji Sądu: „To nie są przestępstwa wyrządzenia szkody. To są przestępstwa niebezpieczeństwa. To znaczy, że skoro istnieje możliwość naruszenia pokoju publicznego wskutek działania oskarżonego, to wystarczy, by uznać je za przestępstwo”. Pamiętamy, że wymordowanie kilku milionów chrześcijan w Turcji (w tym Ormian) nie było ludobójstwem, „przestępstwem szkody”, ani nawet „przestępstwem niebezpieczeństwa”.

Aktem, który mógłby zagrażać pokojowi publicznemu w Turcji, było opublikowanie na blogu we wrześniu 2012 r. takiego zdania: „Wyśmiewanie się z arabskiego przywódcy – który setki lat temu utrzymywał, że kontaktuje się z Bogiem, i który miał z tego korzyści polityczne, finansowe i seksualne – nie jest przestępstwem nienawiści. Niemalże na poziomie przedszkola takie przypadki nazywane są wolnością wysławiania się”.

Ciekawostką jest to, że Mahomet nie został nazwany po imieniu, i nawet nie został wymieniony żaden jego tytuł jak np. „prorok” lub „wysłannik Allaha”. Skąd więc turecki sąd wie, że chodzi właśnie o Mahometa? Logiczna odpowiedź brzmi: bo tylko do niego ta wypowiedź pasuje.

Dlaczego więc tureccy muzułmanie obrazili się na to, że tylko do Mahometa pasuje określenie „Arabski przywódca, który setki lat temu utrzymywał, że kontaktuje się z Bogiem, i który miał z tego korzyści polityczne, finansowe i seksualne”? Logiczne wyjaśnienie jest tylko jedno: ponieważ powiedział to niemuzułmanin. Każdy muzułmanin wie, że Mahomet był arabskim liderem, który zbudował swoją władzę, bogactwo i potęgę militarną (nie mówiąc już o zdobyczach seksualnych) na twierdzeniu, że ma kontakty z Bogiem. Polscy muzułmanie nawet używali tego faktu na poparcie tezy o wyjątkowej relacji Mahometa z Bogiem w książce Komentarz czterdziestu Hadisów Nałałija. Lecz prawda o Mahomecie w ustach muzułmanina jest pochwałą, ale w ustach niemuzułmanina – obrazą.

Podobnie stało się w Europie, kiedy Europejski Sąd d/s Praw Człowieka w Strasburgu podtrzymał wyrok dla pani Elisabeth Sabaditsch-Wolff, która powiedziała w prywatnej rozmowie kilka słów o Mahomecie. Powiedziała tylko tyle, co można przeczytać w Hadisach: że Mahomet ożenił się z Aiszą, kiedy dziewczynka miała 6 lat, i że nie współżył z nią seksualnie do czasu, kiedy ukończyła 9. Dziwnym trafem Hadisy nie zostały wpisane na listę literatury zawierającej „mowę nienawiści”, ale cytująca Hadisy osoba została oskarżona przez Sąd Europejski, mający w nazwie „prawa człowieka”.

Zwróćmy uwagę na doświadczenie chrześcijan Pakistanu, gdzie Asia Bibi (katoliczka) została skazana na śmierć za pytanie „Co dla Ciebie zrobił Mahomet?” na mocy „prawa o bluźnierstwie”, a minister Shahbaz Bhatti (katolik) został zamordowany za to, że był przeciwnikiem tego prawa. Nie potrzeba ekstremizmu i terroryzmu – wystarczy zwykłe prawo szariatu, by mordować niewiernych za to, że są niewiernymi. Kiedy bowiem coś mówią o Mahomecie, zawsze to jest bluźnierstwo (nawet, a może szczególnie wtedy, kiedy mówią o nim prawdę). A kiedy nie mówią o nim, to też jest bluźnierstwo, bo przecież jak można nie mówić o kimś takim, jak Mahomet.

Zachęcamy do przeczytania tekstów o fobii wobec niemuzułmanów, oraz o tym, co islam ma do zaoferowania całemu światu, i jak mógłby wyglądać świat bez islamu.