Muzułmańska archeologia: Sfinks to prorok islamu

Udostępnij to:
Share

Ali Gomaa, były Wielki Mufti Egiptu, który jest autorytetem w sprawach religii i prawodawstwa muzułmańskiego, wystąpił w programie telewizyjnym “Egipt – ziemia proroków”. Powiedział co następuje: “istnieje wiele prawdopodobieństw, dyskutowanych przez naukowców, że [muzułmański] prorok Idris إدريس był pierwszym, kto zaczął budować w Egipcie piramidy i nauczył ludzi sztuki mumifikowania, i że to jego twarz jest przedstawiona na figurze Sfinksa”.

Tej wypowiedzi stanowczo się sprzeciwił prof. Zahy Hawwas, były minister d/s zabytków Egiptu, mówiąc: “Niepotrzebnie autorytet religijny wypowiada się w sprawach archeologii, szczególnie że podał nieprawidłowe informacje, niezgodne z danymi archeologii”. Prof. Hawwas wspomniał o tym, że pomysł ten, dotyczący Idrisa, został po raz pierwszy wysunięty przez arabskich podróżników w XIX w., a jakiś czas temu spopularyzowany przez dra Mustafę Mahmuda w programie telewizyjnym “Nauka i wiara”. 

Prof. Hawwas zażądał od byłego muftiego dowodów na to, że muzułmański prorok Idris budował piramidy, i że twarz Sfinksa ma jakieś podobieństwo do niego. Jednocześnie podał dane, wynikające z dowodów archeologicznych i odczytanych inskrypcji: pierwszą piramidę budował król Djoser, a inżynier Imhotep zastąpił cegłę glinianą kamieniem. Najstarsze znalezione dotąd papirusy wskazują, że faraon Khufu mieszkał w pałacu przy piramidach, a głównym kierownikiem budowy piramid był Merer. O Sfinksie natomiast wiadomo, że postawiono go w czasach faraona Khafrego (ok. 2575–2465 przed Chr.), którego ten monument miał symbolizować, łącząc cechy lwa i człowieka. Gdyby natomiast prorok Idris miał nauczyć Egipcjan sztuki mumifikowania, to musiałby żyć kilka wieków, gdyż są niezbite dowody na długi stopniowy rozwój tych procedur.

W obronie poglądów byłego muftiego stanął historyk Mahmud Hassan, który powiedział, że oblicze Idrisa na Sfinksie jest potwierdzone “w wielu książkach”. Przywołał też opracowania komentatorów Koranu. Inny naukowiec, Abdel-Meguid Abdel-Aziz, zaznaczył, że wielokrotnie różni duchowni muzułmańscy łączyli postacie swoich proroków z różnymi okresami historycznymi.

Kto zatem ma rację?

Musimy pamiętać, że według Koranu, rację zawsze ma Koran, a wszystko, co było przed nadaniem Koranu jest w islamie nazywane جاهلية‎ dżahilija, czyli niewiedza. Z tej perspektywy rację ma szejk Gomaa, a prof. Hawwas zbyt daleko odszedł od prawdziwej nauki i jest na skraju herezji. Jeśli odważy się zakwestionować nieomylność Koranu, trzeba będzie go zabić jako odstępcę, zgodnie z muzułmańskim nauczaniem o konieczności zwalczania apostatów.

Jakie ma znaczenie dla Sfinksa, czyją twarz on ma? Kluczowe, bowiem jeśli był to jakiś pogański król, to trzeba ten monument wysadzić w powietrze, jak to zrobiono z posągiem Buddy w Afganistanie w marcu 2001 r. pod kierunkiem imama Muhammeda Omara.

Jeśli natomiast muzułmańscy duchowni uwierzą, że posąg Sfinksa jest powiązany z muzułmańskim prorokiem Idrisem, jest szansa, że zostanie uznany za niezbity dowód wyższości islamu nad innymi religiami, i dzięki temu ostanie się. Bo skoro bogactwo w ropę wielu zislamizowanych krajów jest dowodem wyższości islamu, to czemu nie Sfinks z twarzą Idrisa?

Z muzułmańską przynależnością Idrisa jednak jest ten sam problem, jak ze Sfinksem. Wspomina o nim, a właściwie o jakiejś nieznanej jego księdze, święty i nieomylny Koran:

I wspomnij w księdze Idrisa, który był sprawiedliwy, był prorokiem. I wynieśliśmy go na miejsce wysokie (sura 19, Mariam, werset 56, tłumaczenie J. Bielawskiego). Jak widać, nie ma tu powiązań ani ze Sfinksem, ani z Egiptem, ani z jakimkolwiek punktem odniesienia w historii lub geografii.

Zazwyczaj przyjmuje się, że chodzi o biblijnego Henocha, który w pewnym momencie “znikł, bo zabrał go Bóg” (Rdz 5,24). Ta identyfikacja zresztą nie przeszkadza muzułmanom wierzyć, że Idris został pochowany w Gizie. Dodatkowy kłopot jest w tym, że Henoch był przodkiem Abrahama, jakieś 14 pokoleń przed nim, co niezbyt pasuje do kontekstu. Przecież wersety 46-55 sury 19 opowiadają o Abrahamie i jego synu Iszmaelu, o których napisano w Księdze Mojżesza. Drugi raz Idris jest wspomniany w surze 21:85-86 również obok Iszmaela, i więcej o nim wzmianek w Koranie nie ma. Muzułmańska tradycja wprawdzie dopuszcza, że Idris w ogóle nie był tożsamy z Henochem tylko z Hermesem (sic!), ale jednocześnie przyjmuje, że był on dziadkiem Noego. Mimo że za Noego wody zalały cały ówczesny świat, nie przeszkadzało to Idrisowi urodzić się w mieście Babilon, które przecież powstało dopiero po potopie.

Nie jest to jedyne miejsce, gdzie święty nieomylny Koran (a za nim egzegeci muzułmańscy) łączy w jednym opowiadaniu postacie z różnych epok i obszarów geograficznych i opisuje wspólne działania tych postaci w jednym miejscu. Z punktu widzenia nauki muzułmańskiej nie ma to najmniejszego znaczenia, bowiem wszyscy się mylą, a tylko Koran ma rację. Jeśli więc Koran twierdzi, że Idris był muzułmańskim prorokiem, to znaczy, że nim był, choć sami muzułmanie utrzymują, że aż do pojawienia się Mahometa był czas niewiedzy o Allahu, czyli dżahilija. W ten sposób Koran nie tylko przepisuje na nowo historię starożytną, Koran wręcz stwarza taką konieczność.

Z naszego punktu widzenia, Koran popełnia bardzo poważne błędy dotyczące postaci biblijnych i historycznych. Według Koranu Maria, matka Jezusa, jest siostrą Mojżesza i Aarona (ok. XIII w. przed Chr.), a na dodatek jest żoną kapłana Zachariasza, ojca Jana Chrzciciela (I w. n.e) (zob. sura 3:33-48). W opowieści koranicznej o złotym cielcu zrobionym przez Aarona (20:87-95) występuje Samarytanin, choć ludność o takiej nazwie powstała dopiero po przesiedleniach w czasach imperium Asyryjskiego, 800 lat po śmierci tegoż Aarona. W opowieści o przejściu przez Morze Czerwone w Koranie pojawia się Haman (28:6), doradca króla perskiego z okresu po wygnaniu babilońskim tysiąc lat później (zob. księgę Estery). A na wypadek, gdyby ktoś próbował argumentować, że przekazy biblijne również są jedynie legendami, przytoczę przykład postaci Aleksandra Wielkiego, nazwanego w Koranie Zu’l-Karnajn (ذو القرنين). Nieomylna Księga utrzymuje, że był on muzułmaninem, oddającym cześć Allahowi, który dożył podeszłego wieku (zob. 18:83-98). Mało kto odważy się dowodzić w świetle powszechnie znanych faktów historycznych, że Aleksander zmarł w podeszłym wieku. Ale skoro Koran jest nieomylny, musimy przyjmować bez zastrzeżeń nową wersję historii – bo społeczeństwa niemuzułmańskiego świata wciąż trwają w błędzie i muszą przyjąć islam, by wreszcie poznać prawdę. Jak zaznacza strona „Islamski dom mądrości”, musimy też wierzyć, że Enoch był prorokiem Allaha i przekazywał posłannictwo Allaha, choć urąga to danym historycznym i archeologicznym oraz zdrowemu rozsądkowi.

Póki chodzi o jakiegoś tam odległego Aleksandra Macedońskiego lub Sfinksa, możemy nie odczuwać z tego powodu niepokoju. Jednak jak czują się Koptowie, którym zabrano ich kraj, zabroniono używania ich języka, a teraz odziera się ich z unikatowego dziedzictwa cywilizacyjnego? Jak się czują Jezydzi, którym odmówiono tożsamości i powszechnie podaje się, że są Kurdami, tylko jeszcze nie zislamizowanymi? Jak się czują Asyryjczycy, których dziedzictwo kulturowe i historia są negowane, fałszowane i niszczone, albo ukazywane jako element muzułmańskiej kultury?

Jak będziemy się czuli, kiedy po pewnym czasie obudzimy się z ręką w nocniku wśród meczetów i dowiemy się, że Mieszko I przyniósł Polanom islam, a nie chrześcijaństwo, a w Gnieźnie i w Poznaniu były zbudowane pierwsze meczety na ziemiach polskich? To będzie o wiele mniej śmieszne niż stwierdzenie, że Kopernik był kobietą, bo negowanie nauki muzułmańskiej jest podstawą do wymierzenia kary śmierci.