Co mówili Talibowie na pogrzebie Jana Pawła II?

Udostępnij to:
Share

Śmierć Jana Pawła II nikogo nie pozostawiła obojętnym. Nawet Talibowie afgańscy musieli się na ten temat wypowiedzieć. Obok wyrazów uznania skrytykowali Papieża za to, że nic nie zrobił, aby ustały prześladowania muzułmanów na całym świecie.

Co mieli na myśli Talibowie? Co nazywają prześladowaniami muzułmanów, i gdzie znajduje się ten „cały świat”?

Czyżby całym światem, gdzie prześladuje się muzułmanów, miał być Afganistan? Pamiętamy przecież, że tuż przed komunistycznym przewrotem, po którym do Afganistanu wprowadzono wojska radzieckie, muzułmańskie władze zburzyły największy kościół chrześcijański w Kabulu. Wielu Afgańczyków uważało najazd radziecki i niszczenie przez komunistów meczetów za konsekwencję tego aktu barbarzyństwa. Jednak Talibowie, którzy po wycofaniu się wojsk radzieckich doszli do władzy w Afganistanie, nie wyciągnęli żadnych wniosków. Wprowadzając surowe zasady islamu, doprowadzili do zniszczenia dziedzictwa kulturowego i religijnego ludów niemuzułmańskich. Pamiętamy, jakim echem na całym świecie odbiło się zniszczenie starożytnej statuy Buddy w Afganistanie. Jednocześnie, zgodnie z nauką islamu, Talibowie udzielili schronienia Osamie Bin Ladenowi, który od wielu lat prowadził działalność terrorystyczną przeciwko wszystkiemu, co nie było muzułmańskie. Odmówili wydalenia tego arcyterrorysty i wydania go w ręce wymiaru sprawiedliwości. Czyżby oczekiwali, że świat wraz z Ameryką nie podejmie działań przeciwko terroryzmowi? Czyżby uważali, że wynikające z tego „polowanie” na terrorystę, odpowiedzialnego za śmierć kilku tysięcy cywili, jest prześladowaniem za wiarę?

A może świat, w którym się prześladuje muzułmanów, to kraje arabskie? Może ktoś przeszkadza spokojnie żyć muzułmanom w ich krajach? Wiemy jednak, że w całym świecie arabskim nie ma kraju, gdzie muzułmanie nie stanowiliby większości i nie narzucaliby niemuzułmanom swoich praw. Rodzimi chrześcijanie w wielu krajach arabskich nie tylko są poważnie ograniczeni w sprawowaniu kultów religijnych, budownictwie sakralnym i eksponowaniu swojej wiary – są dyskryminowani w życiu publicznym, politycznym i administracyjnym, i nie mogą uzyskać ochrony prawnej lub policyjnej wobec terroryzujących ich muzułmanów. Na porządku dziennym są porwania dziewczyn i kobiet chrześcijańskich w celu ich przymusowej konwersji na islam (według prawa islamu muzułmanin może poślubić niemuzułmankę, wówczas ich dzieci mają obowiązek być wychowane jako muzułmanie; ta zasada ma status prawa państwowego również w krajach „świeckich” zdominowanych przez muzułmanów, a kobieta, która usiłuje potajemnie zaszczepić dzieciom inną religię, może być nawet odizolowana od nich, nie mówiąc już o fizycznych karach, jakie może otrzymać od męża bez możliwości uzyskania ochrony prawnej lub innej). Emigracja chrześcijan z krajów arabskich najlepiej świadczy o tym, jak są tam traktowani. W większości krajów arabskich w ciągu ostatnich dziesięcioleci liczba chrześcijan zmniejszyła się do ułamków procenta, a tam, gdzie stanowili prawie połowę ludności teraz stanowią kilka do kilkunastu procent. Czy ten proces nazywa się „prześladowaniem muzułmanów na całym świecie”?

A może Talibom chodzi o takie kraje, jak Turcja, gdzie większość stanowią muzułmanie, ale władze państwowe nie łączą religii z polityką? Jednak w tejże Turcji nie wiedzieć czemu wybuchają bomby w synagogach i kościołach, a nie w meczetach. Władze państwowe wprawdzie nie opowiadają się po stronie wojującego islamu, ale nie zabraniają muzułmanom budować meczetów i odprawiać nabożeństw gdzie chcą i kiedy chcą. Tymczasem, jak wszyscy doskonale wiemy, kościół, gdzie był biskupem św. Mikołaj (ten, co przynosi dzieciom prezenty), nie tylko jest zburzony i nie wolno go odbudowywać – w dniu św. Mikołaja zabroniono nawet odprawienia nabożeństwa na jego ruinach. W tejże Turcji również zdarzają się porwania dziewcząt i kobiet chrześcijańskich przez muzułmanów (z zaangażowaniem również policjantów i urzędników państwowych), ale nigdy odwrotnie. Nigdy też „nie udało się” wykryć porywaczy. W tejże Turcji zdarzył się przypadek nielegalnego skonfiskowania przez państwo znacznych obszarów ziemi należącej do chrześcijan. Czy zatem taki kraj jak Turcja też należy do „całego świata”, gdzie prześladuje się muzułmanów?

A może Talibowie mają na myśli Sudan? Tocząca się tam „wojna” jest przecież planową eksterminacją ludności chrześcijańskiej zamieszkującej południową część kraju. Wymordowano ich ponad milion w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. Lecz cały świat udawał, że w Sudanie nic się nie dzieje, dopóki ofiarami zbrodni nie padli również muzułmanie w Darfur. Wówczas zaczęto krytykować muzułmańskie władze Sudanu za to, że kilkadziesiąt tysięcy czarnych muzułmanów ucierpiało z ręki muzułmanów pochodzenia arabskiego. Czyż jednak taka krytyka może być nazwana „prześladowaniem muzułmanów”? Czyż nie w obronie muzułmanów stanęły głowy państw i organizacji międzynarodowych, zupełnie ignorując masakry ludności chrześcijańskiej w tymże Sudanie?

A może owe „prześladowania muzułmanów” mają miejsce w Iraku, do którego wprowadzono wojska amerykańskie? Na czym jednak one miałyby polegać? Czy na tym, że w tymczasowej konstytucji zapisano, że islam jest religią państwa Irak? Czy na tym, że rodzimą ludność chrześcijańską uznano natychmiast za „sprzymierzeńca okupantów” i rozpoczęto falę terroru? Czy na tym, że morduje się i porywa biskupów i księży, wysadza się w powietrze kościoły, a wyznawców Chrystusa wyrzuca się z domów? Czy na tym, że nie dopuszczono dziesiątków tysięcy chrześcijan do udziału w wyborach? A jeżeli muzułmanie szyiccy w Iraku atakują sunnitów i odwrotnie, to czy można to nazwać „prześladowaniem muzułmanów na całym świecie”?

Gdzież jest ten świat, gdzie prześladuje się muzułmanów? Może w USA? Jednak to nie fanatycy chrześcijańscy zniszczyli dwa budynki zabijając tysiące muzułmanów – to właśnie muzułmanie zniszczyli WTC w Nowym Jorku zabijając znajdujących się tam ludzi za to, że nie byli oni muzułmanami i wyznawali inne wartości. Jednak to właśnie muzułmanie wymordowali w grudniu 2004 rodzinę koptyjskich chrześcijan (rodziców i dwie córki) w stanie New Jersey za to, że ojciec rodziny ośmielił się skrytykować islam na forum internetowym. Nie słyszałem, by tak postępowano z muzułmanami w USA.

A może w Hiszpanii? Jednak to nie w dzielnicy muzułmańskiej wybuchła bomba, tylko w metrze, gdzie, według terrorystów, przeważnie mieli się skupić niewierni. A może chodzi o Holandię? Lecz Theo van Gogh nie był muzułmaninem, który zginął z rąk fanatyków chrześcijańskich – odwrotnie, zginął z ręki muzułmanów za to, że ukazał prawdę o traktowaniu kobiet w islamie. A może w Szwecji? Lecz właśnie w Szwecji, gdzie pojęcie antysemityzmu nie jest znane, imigranci muzułmańscy dopuszczają się aktów wandalizmu i przemocy wobec rodzimej ludności żydowskiej, a nie odwrotnie. A może we Włoszech? Ale właśnie we Włoszech, w Rzymie pozwolono na budowę największego meczetu; we Włoszech przyjmuje się setki tysięcy muzułmańskich imigrantów szukających pracy. A może w Belgii? Lecz to właśnie w Belgii napływowi Arabowie domagają się wprowadzenia języka arabskiego do urzędów i nauki islamu do szkół – a nie Belgowie chcą, by uczyć religii chrześcijańskiej w szkołach arabskich. A może chodzi o Francję i te nieszczęsne chusty? Jednak na mocy tej samej ustawy żydowskie dzieci nie mogą chodzić do szkół w jarmułkach, a chrześcijańskie z krzyżykami na szyi. Czy chodzi o jakikolwiek kraj Europy? Ale z żadnego kraju Europy muzułmanie nie uciekają masowo w poszukiwaniu lepszych warunków życia! Odwrotnie, napływają do Europy z całego świata islamu, i są przyjmowani.

Gdzież zatem są te prześladowania muzułmanów, które miałyby ustać dzięki interwencji Papieża? Może w Izraelu? Jednak to właśnie w Izraelu władze państwa żydowskiego przez wiele lat zabraniały niemuzułmanom wstępu na Wzgórze Świątynne, największą świętość narodu żydowskiego i religii judaistycznej. Tymczasem władze muzułmańskie rozbudowywały kompleks meczetów na Wzgórzu, niszcząc przy tym artefakty archeologiczne z okresu Świątyni Heroda. I, niestety, właśnie w Izraelu, po wizycie Jana Pawła II w 2000 roku, rozpoczęła się kolejna fala przemocy – wbrew temu, co mówią Talibowie – skierowana nie przeciwko muzułmanom! To właśnie muzułmanie robią wszystko, by za wszelką cenę zniszczyć państwo Izrael: popełniają zbiorowe samobójstwo ekonomiczne, polityczne i nawet fizyczne byleby przynajmniej zaszkodzić narodowi żydowskiemu, który ośmielił się odbudować po 2000 latach swoje państwo. Znamienne jest, że arabscy chrześcijanie również cierpią w tym procederze, ponieważ odmawiają użycia przemocy i dlatego są posądzani o kolaborację z Izraelem.

Cóż mógłby zrobić Papież, by ustały prześladowania muzułmanów na całym świecie? Przecież będąc w Izraelu przemówił do przywódców żydowskich i arabskich, apelując do przestrzegania praw człowieka. Dlaczego więc natychmiast po tym muzułmanie rozpętali wojnę przeciwko Żydom? Ponieważ, według nich, ich podstawowym prawem i obowiązkiem religijnym jest zwalczanie niewiernych z bronią w ręku. Ktokolwiek im w tym przeszkadza, ten prześladuje muzułmanów. Jeżeli zrozumiemy, że Talibowie rozumieją prześladowania w ten sposób, ich wypowiedź przestaje dziwić. Bo jedynie przy takim pojmowaniu można twierdzić, że muzułmanie są prześladowani na całym świecie – i w Izraelu, i w USA, i w Europie – ponieważ nigdzie nie pozwala im się zamordować każdego, kto krytykuje islam. Również w świecie arabskim i w innych krajach islamu przywódcy są zmuszeni do publicznego potępiania zamachów terrorystycznych, choć w tym czasie ludność świętuje na ulicach. A chrześcijanie z ich krajów, zamiast pokornie znosić prześladowania i płacić przepisany przez Koran podatek dla „ludu księgi” odmawiającego przyjęcia islamu, emigrują na Zachód w poszukiwaniu godnych warunków życia! Tego Talibowie nie mogą znieść, i oczekują, że Papież ujmie się za biednymi muzułmanami, tak bardzo cierpiącymi z powodu niewiernych.

A że Jan Paweł II nie spełnił ich oczekiwań, wyrażajli życzenie, by tak postąpił jego następca…

Polecamy też tekst o osiągnięciach Religii Pokoju (15 mln zamordowanych)