Demokratyczna Republika Konga, jak sama nazwa wskazuje, nie należy do radykalnych islamskich krajów i nie potrzebuje „arabskiej wiosny” dla ustanowienia demokracji. Jest też przykładem tego, jak muzułmanie żyją obok chrześcijan, okazując im szacunek.
Jednym z przykładów takiego dobrosąsiedzkiego współistnienia jest wizyta demokratów z partii Zjednoczone Siły Demokratyczne (Allied Democratic Forces, ADF), której przywódcą był Jamil Mukulu (były katolik, który przyjął islam), a celem programowym jest ustanowienie państwa szariatu w Ugandzie i Kongo. W styczniu 2020 r. wizyta tych muzułmańskich demokratów zakończyła się zabójstwem księdza Batsemire Ngulongo Yessego oraz 35 innych chrześcijan, mieszkańców czterech wsi w regionie Beni. Anglikański duchowny ks. Yesse odmówił przyjęcia islamu, za co poderżnięto mu gardło zgodnie z nakazem świętego Koranu: „Kiedy więc spotkacie tych, którzy nie wierzą, to uderzcie ich mieczem po szyi” (sura 47, werset 4). Był ojcem ośmiorga dzieci.
Francoise Mbambu, wdowa księdza Yessego opowiedziała, że kiedy byli w domu przy kościele 29 stycznia, grupa muzułmańskich demokratów z maczetami, pełnych szacunku dla chrześcijan i chrześcijaństwa, staneła w drzwiach. Przedstawili się jako muzułmanie i zapytali, jaką religię wyznaje ksiądz Yesse. Kiedy usłyszeli, że jest anglikaninem, zaproponowali mu do wyboru islam albo śmierć – propozycja wymyślona już przez Mahometa, dzięki której islam rozszerzył się na cały świat. Ksiądz odmówił, więc tolerancyjni demokraci natychmiast mu poderżnęli gardło zgodnie z nakazem Koranu i zwyczajem muzułmańskim.
Nie łudźmy się, nas też to samo czeka. Pandemia COVID-19 się skończy, ale wpisana w islam przemoc i nienawiść do niewiernych nie.