W ciągu niecałej doby, 26. dnia trwającego ramadanu, w ofierze Allahowi złożono wiele osób, m.in.:
- zamordowano przywódcę buddyjskiego, Mong Sanu Marma, 55 lat;
- koptyjski ksiądz został zastrzelony na ulicy w el-Arish obok własnego samochodu;
- kapłan hinduistyczny Shyamananda Das został posiekany maczetami;
- żydowska 13-letnia dziewczynka została zasztyletowana – odważny mudżahid Mohamed Taraireh przedostał się do żydowskiego osiedla Kiriat Arba i zadźgał śpiącą dziewczynkę; FaTaH sprawujący władzę w Palestynie ogłosił go „męczennikiem”, a właściwie „świadkiem” – arab. szahid.
Czy nie wystarczy nam to świadectwo, by zauważyć, jak bardzo się różni islam od tego, co można nazwać religią pokoju? Krew leje się na ołtarz Allaha, a liczba ofiar samego tylko ramadanu 2016 r. wyniosła 1396 zabitych w 197 atakach na całym świecie. W tym samym czasie przedstawiciele wszystkich innych religii na całym świecie dokonali 0 (zero) aktów terrorystycznych zabijając 0 (zero) muzułmanów. Tymczasem zagrożeni czują się właśnie muzułmanie! Szczególnie ze strony internautów…
Badania pokazują, że jedynie połowa Polaków odczuwa zagrożenie ze strony islamu (zob. raport, s.16), pozostali nie zważają na świadectwo licznych szahidów mordujących w imię Allaha i dla zadowolenia Allaha. Czy za przykładem Brukseli i Stambułu musi wybuchnąć jakieś lotnisko albo kościół w Polsce, byśmy zauważyli problem? Czy raczej pójdziemy za przykładem Amerykanów i zaczniemy śmiać się z ofiar terroryzmu zainspirowanego przez Koran?
Polecamy teksty: