Islamizacja sama w sobie jest procesem nieodwracalnym, gdyż za porzucenie islamu grozi kara śmierci. Osoby nawracający się z islamu na chrześcijaństwo są mordowani w 12 krajach. Dlatego za cud można uważać fakt, że na Bliskim Wschodzie chrześcijanie wciąż trwają pomimo ciągłej dyskryminacji, prześladowań i masakr.
Ostatnie lata niestety były dramatyczne dla chrześcijan, szczególnie w Syrii i Iraku, krajach, gdzie wiara w Chrystusa została entuzjastycznie przyjęta już w pierwszym wieku. Można tylko dziękować Bogu, że ludobójstwo rozpętane przez Państwo Islamskie nie doprowadziło do eksterminacji wszystkich wyznawców Chrystusa, jak to miało miejsce w Turcji w latach 1915-1920. Niemniej jednak, jak podaje The Times, z 1,4 mln chrześcijan syryjskich pozostało w kraju zaledwie 450 tys., mniej niż 30 proc. Powodem są liczne ataki, porwania i zabójstwa.
Zauważmy, że w latach 60. XX w. ludność Syrii liczyła ok. 5 mln, zaś przed rozpoczęciem wojny w 2011 r. sięgała już 20 mln. Porównując do Polski można zauważyć znaczącą różnicę w tempie przyrostu: liczba Polaków zwiększyła się z 30 mln do 37 mln. W ten sposób proporcja Syryjczyków do Polaków zmieniła się z 1:5 na 1:2. Podobnie zmieniła się proporcja muzułmanów w stosunku do chrześcijan w samej Syrii, gdzie z kilkudziesięciu procent ludności odsetek wyznawców Chrystusa zmniejszył się do 2-3%.
Widzimy, że dla chrześcijan nie ma miejsca na Bliskim Wschodzie. Niestety, wobec najazdu muzułmańskiego na Europę, niedługo nie będzie miejsca dla wyznawców Chrystusa również u nas.