Mozafar z Egiptu

Udostępnij to:
Share

Niech będzie błogosławiony mój naród egipski…

Nazywam się Mozafar, urodziłem się w 1969 r. Jestem najstarszym synem, moja rodzina należy do klasy średniej pięknego, spokojnego miasta w Egipcie. Dorastając, musiałem uczyć się odpowiedzialności, nie latałem po ulicach jak inne dzieciaki. Mój tata pracował w innym mieście, dlatego musiałem pilnować moich młodszych braci Hasana i Anwara. Finansowo staliśmy bardzo dobrze, więc chodziłem do szkoły prywatnej. Byliśmy muzułmanami, modliliśmy się i pościliśmy, przestrzegaliśmy zasad religii bez żadnego fanatyzmu lub fundamentalizmu.

Pewnego dnia w moim umyśle zrodziły się pytania, które doprowadziły do zmiany mojego życia. Był to pierwszy dzień zajęć w szkole, który jest ważny dla każdego, kto zaczyna poszukiwać odpowiedzi na pytania o swoich korzeniach, swojej tożsamości, na nowo rozmyśla o sprawach przyjmowanych dotąd bezkrytycznie.

Każdy z nas wychował się w swojej religii, należy do określonej rasy, płci, języka. Nikt nie wybrał sobie tych uwarunkowań, które kształtują nasze życie. To wszystko wpływa na nasz stosunek do ludzi i do Boga. Na przykład, my, muzułmanie, rodzimy się i wychowujemy się w przekonaniu, że należy nienawidzić żydów i chrześcijan, oraz że muzułmanie są najlepszym narodem na świecie. Nikt z nas sobie nie może wyobrazić, że inni (żydzi, chrześcijanie itp.) mogą w ogóle mieć rację. Nikomu to nawet do głowy nie przychodzi.
Myślę, że mało kto z nas zastanawia się nad naszym dziedzictwem i jego słusznością. Kiedy każemy innym (żydom i chrześcijanom) zastanawiać się nad ich dziedzictwem i skorygować je, czynimy tak, ponieważ uważamy, że oni są w błędzie. Są po prostu ślepi, i przyjmują bezkrytycznie wszystko, co jest im przekazywane. Wydaje się jednak, że powinniśmy również sami uczynić to, co każemy czynić innym. Jest to logiczne. Sądzę, że dzięki pewnym przemyśleniom moglibyśmy odkryć wiele prawd, które wyzwoliłyby nas z ignorancji i próżności. Z pewnością prawdziwy Bóg kocha ludzi szukających prawdy, światła i dobra.

Studia przyniosły nowe przyjaźnie z nowymi niespodziankami. Poznałem studentów ateistów, którzy nie wierzą nawet w istnienie Boga, studentów z muzułmańskich grup fundamentalistycznych, promujących przemoc, oraz beztroskich studentów, którzy nie martwili się niczym, oprócz dziewczyn. To był przeskok z normalnego, prawie nudnego życia do życia bogatego w jakość i ilość.

Zaprzyjaźniłem się z kolegą imieniem Basil, i ta przyjaźń zostawiła głęboki ślad w moim życiu. Bardzo cenię prawdziwą przyjaźń. Mój nowy przyjaciel podzielał moje poglądy na temat ludzkości. Uważał również, że wszyscy ludzie pochodzą od wspólnego praojca Adama, i że braterskość i miłość powinny być podstawą wszystkich relacji międzyludzkich. Tylko one mogą przezwyciężyć bariery stwarzane przez różnice języka, kultury, religii, płci oraz klas społecznych. Mawiał, że gdyby wszyscy rozumieli, że pochodzą od wspólnych prarodziców, świat byłby szczęśliwy, bez wojen i kłótni. Świat przekształciłby się w jeden wielki dom rodzinny, gdzie zapanowałby pokój, równość, sprawiedliwość i wolność.

Byliśmy idealistami, ale nasze utopijne marzenia bardzo umacniały naszą przyjaźń. Spędzaliśmy wiele nocy na dyskusjach, czytaniu, słuchaniu muzyki. Basil zadawał wiele pytań. Na przykład, twierdził, że skoro islam odrzuca judaizm i chrześcijaństwo jako sfałszowane, tym samym zmusza do odrzucenia samego islamu. „Jak to? – odpowiadałem – przecież islam jest jedyną prawdziwą religią, zabezpieczoną przed fałszerstwem”. Cytowałem znany werset z Koranu (15:9) „Bez wątpienia, zesłaliśmy Objawienie, i będziemy je chronić [przed fałszerstwem]”. Odpowiadał na to: „Wierzymy w to, ponieważ jesteśmy muzułmanami. Nie patrzymy obiektywnie na kwestię fałszerstwa. Czy Bóg zesłał Torę i Psalmy?” „Tak!” – mówiłem. Wówczas Basil stawiał swoje pytanie: „Czy ktoś może zmienić czy sfałszować Słowo Boże?” Przytaczałem cytaty, mówiące, że nikt nie może zmienić Słowa Bożego – ani człowiek, ani anioł, gdyż Bóg może zachować swoje Słowo. Wówczas Basil mówił: „Jak zatem możesz wierzyć, że pozwolił On sfałszować Pisma, i to nie jedno Pismo, ale wszystkie z wyjątkiem jednego? Jak mógł On dopuścić, by Tora, którą przekazał Mojżeszowi, została sfałszowana? Jak mógł dopuścić, by sfałszowano również Psalmy, które przekazał Dawidowi? Jak mógł dopuścić, by sfałszowano Ewangelię, którą otrzymał Isa (Jezus)? Czy możliwe jest, by dopiero po 600 latach Bóg nadał Księgę, której nikt nie może sfałszować? A co z całymi pokoleniami mnichów oraz pobożnych Żydów, którzy trwali w swojej wierze z miłości do Boga? Czy wszyscy są potępieni? Przecież skoro Bóg nie potrafił zachować świętych Ksiąg od fałszerstwa, jak zachowa swój lud od potępienia?”

Słuchałem w milczeniu, nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Pytania były logiczne – a wiedziałem, że Basil szczerze szuka prawdy. Rzeczywiście, skoro muzułmanie uważają, że wszystkie Pisma są sfałszowane, oprócz Koranu, czyż nie wynika z tego, że Bóg faworyzuje jedne Księgi nad innymi, i jednych proroków nad innymi? I dlaczego Bóg pozwolił tylu pokoleniom swoich wyznawców ginąć za wiarę, skoro ich wiara była fałszywa?

Byłem przekonany, że prawdziwy Bóg nie może wyróżniać jakiejś Księgi lub proroka i dyskryminować pozostałe. On nie może różnie traktować Arabów i nie-Arabów, dlatego musimy kierować te pytania nie tylko do Żydów i chrześcijan, ale do samego Boga Najwyższego.

Czułem, że Basil jest bardzo szczery w każdym swoim słowie. Spędziliśmy wiele nocy czytając Biblię i Koran, poszukując podobieństw i różnic. To był wspaniały czas, choć byliśmy bardzo zmęczeni. Nigdy nie jest łatwo zachować neutralność i obiektywność, znacznie łatwiej byłoby ogłosić, że ta lub inna religia jest prawdziwa lub fałszywa bez żadnego dochodzenia. Jednak takie poszukiwania dają pełną satysfakcję zarówno szukającym, jak i Bogu.

Poszukiwania prowadziły do kolejnych pytań. Co jest wcześniej – autentyczność czy fałszerstwo? Logika podpowiada, że to, co jest autentyczne, musi być najpierw. Jak więc mogło się stać, by Bóg dopuścił do sfałszowania pierwszych trzech swoich Ksiąg, a dopiero czwartą (Koran) zachował? Co jest dla nas odniesieniem – wcześniejsze czy późniejsze Księgi? „Wybacz mi, przyjacielu – mawiał Basil – ale nie rozumiem, jak ktoś, kto dopuścił, by sfałszowano trzy Jego Księgi, może domagać się, bym uwierzył w czwartą?”

Czy możecie sobie wyobrazić, że traktowałem to pytanie normalnie, nie uważając je za bluźnierstwo czy obrazę naszego narodu? Wiedziałem, że Basil kocha Boga i szanuje naród. Szukał prawdy, i dlatego pytał dalej: „Jak zostały sfałszowane święte Księgi? Kiedy? Gdzie? Przez kogo?”

To są pytania, których żaden muzułmanin sobie nie zadawał ani w przeszłości, ani obecnie. Przyjmuje się za pewnik, że są sfałszowane, i koniec. Tylko głupiec może w to wątpić.
Pewnego razu spotkałem Basila; wyglądał jak człowiek, który poznał wielką tajemnicę i nie może dłużej zachować jej dla siebie. Zaczął mówić tak, jakby nie do mnie, jakby coś wewnętrznie zmuszało go do mówienia.

„Wiesz, już od dawna poszukuję, czytam książki religijne i świeckie. Nie miałem zamiaru obalać żadnej religii, szukałem tylko Boga. Czasami zalewała mnie rzeka pytań, na które nie znajdywałem odpowiedzi. Co rano rozpoczynałem na nowo poszukiwania Boga, który pojednałby mnie ze sobą i z innymi ludźmi – przyjaciółmi i wrogami. Szukałem Boga, który odmieniłby moje serce, który stworzyłby we mnie serce nowe, zdolne kochać, przebaczać i służyć Mu, które świeciłoby i przemieniało świat na lepsze. Czy uwierzysz mi, przyjacielu? Znalazłem tego wspaniałego, Wielkiego Boga! On teraz jest moim Zbawcą, moim Bogiem, moją koroną, moją mocą, moim Panem i moim życiem – Jezus Chrystus!”

Znałem Basila bardzo dobrze i byłem przyzwyczajony do jego postępowych idei, lecz byłem w szoku, kiedy usłyszałem, że porzucił islam i został odstępcą. Mój najlepszy przyjaciel porzucił islam i został niewiernym! Nie mogłem nic powiedzieć. Basil zrozumiał, co czuję i zostawił mnie sam na sam z moimi myślami, bym mógł zastanowić się nad naszą przyjaźnią i moimi poszukiwaniami.

Wątpliwości dręczyły mnie cały czas. Czułem się jak drzewo z obciętymi korzeniami. Stwierdziłem, że chyba nie studiowałem islamu tak, jak powinienem. Tak, studia pomogłyby znaleźć odpowiedzi na wszystkie pytania, trwałbym wówczas bezpiecznie w religii mojej i moich ojców. Pomógłbym wówczas Basilowi i uchroniłbym go od apostazji. Poszedłem do Basila i powiedziałem mu o tym. Ku mojemu zdziwieniu ucieszył się, jak gdyby naprawdę chciał, abym studiował islam i przestrzegał jego zasad we wszystkim. Powiedział: „Prawda nie należy do człowieka, to człowiek należy do prawdy. Bóg nie dopuści, by szukający go ze szczerym sercem zbłądził. Zrób to, co mówisz, i niech Bóg cię prowadzi w twoich poszukiwaniach. Bóg ukaże ci drogę, prawdę i lepsze życie”.

Zacząłem więc intensywnie studiować islam. Przyłączyłem się do grupy muzułmanów, z którymi razem studiowaliśmy Koran, wykonywaliśmy wszystkie nakazane modlitwy i nawoływaliśmy innych do przestrzegania nakazów islamu. Podróżowaliśmy w tym celu po różnych miastach. Nasze zajęcia nadzorowali profesorowie z uniwersytetu. Zacząłem gorliwie zwalczać oglądanie przez rodzinę telewizji, słuchanie popularnej muzyki itp. Kobietom z rodziny kazałem zakrywać twarz, wszystkich przyjaciół zapędzałem do modlitwy we właściwym czasie. Zmieniły się moje relacje ze wszystkimi, oprócz Basila. Z punktu widzenia religii był niewiernym, ale z ludzkiego punktu widzenia pozostawał moim najlepszym przyjacielem. Tak, był niewiernym, bo został chrześcijaninem, ale nadal był uczciwy, szczery, wierny i kochający wszystkich. Modliłem się, by Basil powrócił do islamu. Bracia z grupy namawiali, bym z nim całkowicie zerwał. Wówczas już całe miasto wiedziało, że został chrześcijaninem, w związku z tym miał sporo problemów. Niemniej jednak zawsze widziałem go pogodnym i przyjaznym. Okazywał miłość i przebaczenie swoim prześladowcom. Dziwiłem się: dlaczego on tak ich kocha, skoro sam stał się niewiernym? Dlaczego nie próbuje się mścić, zgodnie z zasadą „oko za oko, ząb za ząb”? Mawiał, że naśladuje Chrystusa, który kochał wrogów i przebaczał zło. Wobec takiej postawy rozpadał się cały mój nabyty w ostatnich latach fundamentalizm.

Ta miłość podważała moje przekonanie, że islam jest najprawdziwszą religią, a muzułmanie najlepszym narodem, a nasz Prorok Mahomet był pieczęcią wszystkich proroków i wysłannikiem Boga. To wszystko nie było w stanie ostać się wobec rzeki miłości. Uciekałem się zatem do moich rytuałów, w nadziei, że kiedyś będę silniejszy od Basila z jego Bogiem. Wówczas ich pokonam.

Po dwóch latach mojego zaangażowania i poszukiwań doznałem wstrząsu. Okazało się, że wszystkie muzułmańskie zasady służenia Bogu nie są wynikiem Objawienia, tylko istniały w Arabii jeszcze przed Mahometem, zanim powstał Koran. Odkryłem również, że zasady szariatu (islamskiego prawa) wraz z jego karami były stosowane przed islamem! Dowiedziałem się, że prawdziwe chrześcijaństwo jest zupełnie inne niż to, jak je przedstawia islam. Muzułmańskie wyobrażenie o chrześcijaństwie opiera się na herezjach znanych w Arabii w czasach Mahometa.

Po czterech latach studiów, dyskusji, poszukiwań i angażowania się w działalność grupy, połączonych z nieprzespanymi nocami, kiedy ze łzami modliłem się o światło prawdy, zdecydowałem się zrewidować moje życie. Ale miałem problem. Codziennie przychodziłem na spotkania grupy i na wspólne modły – jak mógłbym nagle przestać? Jak miałbym nagle zgolić brodę i przestać nosić tradycyjne ubrania (galabija)? I tak dalej… Jeśli oni pomyślą, że podtrzymywałem kontakty z Basilem, to będą przekonani, że też zostałem chrześcijaninem. Będą mnie prześladować. Nie miałem jednak wyboru. Po czterech latach studiów i poszukiwań należało podjąć decyzję i przyjąć wszystkie jej konsekwencje. Przestałem więc uczestniczyć w życiu grupy i prosiłem, by Bóg pokazał mi właściwą drogę. W tym czasie byłem bardziej pewny Chrystusa i wątpiłem w islam. Przez cztery lata Basil nie uczynił nic, by wyjaśnić mi cokolwiek na temat chrześcijaństwa, lecz teraz niestrudzenie mi tłumaczył wszystko. Byłem już gotowy przyjąć Jezusa jako swojego Pana i Zbawiciela, ale coś we mnie przeszkadzało w tym. Powiedziałem o tym Basilowi. Odrzekł: „Ja też nie wiem, ale czy wierzysz, że Bóg wie wszystko i odkrywa prawdę każdemu, kto jej szuka?” Powiedziałem: „Tak”. „Ja również w to wierzę. Módlmy się więc, by Bóg objawił ci siebie w jasny sposób. Nasz Bóg jest prawdziwy i bliski. On słyszy nasze modlitwy i rozmawia z nami. On żyje i działa w naszym życiu. To nie jest złudzenie…”

Zgodziłem się z nim i zacząłem się modlić. Całą zimną marcową noc 1988 roku spędziłem we łzach na modlitwie. Do dziś pamiętam tę noc sprzed jedenastu laty, jakby to było wczoraj. To była noc świętości po czterech latach wygnania i niepewności. Ciągle chciałem zadowolić Boga, by poczuć, że jest blisko mnie, przynajmniej przez chwilę, lecz im bardziej zagłębiałem się w islam, tym bardziej czułem się samotny; im więcej przestrzegałem, tym bardziej się niepokoiłem; im bardziej byłem gorliwy, tym bardziej się czułem zagubiony. Cztery lata bez spokoju i poczucia bezpieczeństwa. Moje twierdzenie, że Bóg islamu jest nam bliższy od nas samych okazało się bezpodstawne.

Mimo, że jeszcze nie wyznałem Jezusa swoim Bogiem, czułem się blisko Niego. Unosił moje serce ku sobie, wynagradzając mi te cztery lata pustki, samotności i goryczy. Napełniał mnie radością, pokojem i poczuciem bezpieczeństwa, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyłem.
Wczesnym rankiem tego dnia pragnąłem biec do wszystkich moich krewnych, przyjaciół i znajomych, by opowiedzieć im, jaki skarb odkryłem – prawdziwego Boga w Jezusie Chrystusie, który kochał mnie zanim Go pokochałem.

Pobiegłem do Basila i opowiadałem mu o całym moim życiu, jakby go nie znał. Słuchał mnie, a łzy spływały po jego policzkach. Wielbił Boga za mnie, jak matka, która odzyskała dziecko. Albo jak ojciec, który cztery lata czekał na powrót swojego marnotrawnego syna…

Wasz Mozafar
źródło Islameyat