Libijsko-brytyjski konflikt o macierzyństwo

Udostępnij to:
Share

Nasr Al-Madżali
Elaph, 21 kwietnia 2005, czwartek

Niejaki Izzuddin Dżurnazi, Libijczyk, dokonał szokującego porwania swoich pięciorga dzieci z objęć ich matki (36 lat) Brytyjki i powrócił z nimi do Libii. Sprawa nabrała rozgłosu po wniesieniu przez matkę dzieci pozwu do sądu brytyjskiego o ściganie kidnapera. Porwanie zrealizowano przy pomocy 7 osób różnych narodowości 10 czerwca 2000 roku. I nie było to pierwsze tego rodzaju nieszczęście zaplanowane przez arabsko-muzułmańskich ojców, którzy bezprawnie zabierali swoje dzieci i uciekali z nimi do swoich krajów, zostawiając matki rozpaczliwie walczące, często bezskutecznie, o zwrócenie dzieci w oparciu o brytyjskie przepisy. Przepisy te zasadniczo przyznają matkom prawną opiekę nad swoimi dziećmi do 16 roku życia, wieku, w którym dziecko ponosi odpowiedzialność prawną za swoje czyny. Prasa brytyjska poświęciła tej sprawie wiele uwagi. W chwili porwania dzieci miały odpowiednio: Ramitha i Safijja (po 11 lat), Ali (7 lat), Hamza (4 lata) i A’isza (2 lata). Porwano je poprzez port Dover do Calais we Francji i stamtąd lądem do Hiszpanii, a potem do Libii.

Od wczoraj (20.04.2005) brytyjski sąd w Noritch zaczął szczegółowo dyskutować na temat oskarżenia wniesionego przez Anetę Al-Dżurnazi przeciwko swojemu byłemu mężowi Izzuddin Dżurnazi. Dżurnazi naruszył wcześniejsze postanowienie sądu dające matce prawo opieki nad dziećmi po rozwodzie. Aneta oskarża Izzuddina o wynajęcie 7 ludzi do zrealizowania planu porwania.

Dzisiaj sąd wysłuchał zeznania matki, która wyjaśniła, że próbowała wielokrotnie skontaktować się z dziećmi, podkreślając zrozumienie, z jakim spotkała się ze strony dyplomacji libijskiej. Jednak poniosła fiasko. W sądzie stawili się tylko dwaj z siedmiu porywaczy: Mustafa Abu Szima i jego żona, Widad Ahmad, którzy mieszkają na jednym z przedmieść Manchesteru. Pięciu nieobecnych to: Habib Budib, Dżamal Bighal, Umar ibn Hamid, Karol ibn Hamid i David Cortiler.

Prokurator, John Farmer, poinformował, że dwaj z poszukiwanych są obecnie osadzeni we francuskim więzieniu: Cortiler za przestępstwo nie związane z porwaniem, a Dżamal, narodowości algierskiej, za oszustwa i inne przestępstwa m.in. podrabianie paszportów. Zaś prokurator Farmer zaznaczył: „matka od 5 lat nie widziała swoich dzieci i nic nie wie o ich losie. Ta zbrodnia budzi wstręt i odrazę. Dzieci są izolowane przez ojca, który swój postępek dokładnie zaplanował z drobiazgami i zrealizował w dniu, w którym sąd przyznał mu prawo odwiedzania dzieci. Tego dnia oszukał matkę dzieci, mówiąc, że chce zabrać je na spacer. Tak szybko, jak opuścił mieszkanie, spotkał się z grupą porywaczy i w ten sposób doszło do porwania dzieci”.

Oskarżony Abu Szima zeznał, że przy wywozie dzieci oszukał pograniczników mówiąc, że to on jest ich ojcem i posługiwał się sfałszowanym paszportem.

Niech ta przykra historia, jedna z wielu (podobne miały miejsce także w wielu miejscach w Polsce), będzie przestrogą. Prawo muzułmańskie uważa, że dzieci, nawet ochrzczone, należą wyłącznie do ojca muzułmanina.