Atak na miasta i miasteczka w północnej Syrii, graniczącej z Turcją, niektórzy porównują do wydarzenia, jakie miało miejsce dziesięć lat wcześniej w Iraku i Syrii, kiedy Państwo Islamskie opanowywało jedną miejscowość po drugiej i wprowadzało w nich prawo szariatu. Podawane na bieżąco informacje o obecnej sytuacji są sprzeczne. Wymienia się nazwy miejscowości chrześcijańskich, szczególnie w okręgu Hama, zajętych całkowicie przez dżihadystów. W koszarach opuszczonych przez wojsko syryjskie kamery pokazują zniszczone czołgi, magazyny pełne różnego rodzaju ciężkiej broni. Przy bramach każdego obiektu państwowego, w jego obrębie i na placach, widać pomniki i portrety „ojca narodu”, prezydenta Baszara al-Asada. Rząd syryjski oskarża Turcję, która miała zaplanować, przygotować i uzbrajać rebeliantów. W komentarzach polityków i wojskowych pojawiają się spekulacje o jakimś spisku z udziałem tego czy innego kraju. Irak zamknął swoje granice z Syrią (długie na 630 km) i znacznie wzmocnił kontrolę, ogłaszając pełną mobilizację stacjonujących tam sił powietrznych i lądowych.
Sytuacja w północnej Syrii zmienia się z godziny na godzinę. Podobno wojsko syryjskie podejmuje próby kontrataku.
W nagraniu trwającym 5 minut i 28 sekund, emitowanym 30 listopada w południe, syriacki biskup Aleppo Boutros Kasses określa sytuację jako wielki szok. Informuje o stałym kontakcie przywódców chrześcijan w Aleppo, którzy śledzą rozwój wydarzeń i uzgadniają wspólnie dalsze kroki. Trzeba pamiętać, że poprzedni arcybiskup Gregorios Yohanna Ibrahim został porwany z prawosławnym biskupem Aleppo Pawłem Jazidżi w 2013 r. w ramach dżihadu.
Wymieniając nazwy trzech osiedli asyryjskich w Aleppo, biskup Kasses apeluje do wiernych o udział w niedzielnych nabożeństwach pierwszego grudnia, podając godzinę rozpoczęcia Mszy św. w każdym z podległych mu kościołów. Apeluje o przerwanie i zawieszenie wszelkich innych uroczystości. Prosi należący do jego diecezji personel medyczny i instytucji o kontynuację pracy. Mówi, że niektórzy planują opuścić miasto i prosi o pomoc dla nich ze strony biskupów w miejscowościach, do których zamierzają udać się w obrębie Syrii lub do ościennych krajów. On sam, wraz z księżmi, pozostają na miejscu do końca. Zachęcając do bezpośredniego kontaktu z nim zapewnia wsparcie dla każdego, który je potrzebuje i poszukuje.
Czy ten wznowiony dramat spowoduje drenaż kolejnych grup chrześcijan z Syrii? Ich liczba spadła od kilkunastu procent przed 2010 rokiem do zaledwie kilku procent obecnie.