Czy to, co stało się realne dla muzułmanów, to „korzyści” z powodu zbrodni terrorystów, nieustępliwych fundamentalistów, klątw pełnych złości teologów muzułmańskich i ciemności podżegaczy do porywania i zabijania niewinnych obcokrajowców pracujących na terenach islamu?
Dziesiątki młodych muzułmanów – Arabów, Afgańczyków i Irańczyków w Kanadzie, i być może w innych krajach zachodnich – porzucają religię muzułmańską przyjmując chrześcijaństwo i buddyzm w reakcji na zbrodnie, jakie popełniają muzułmańscy terroryści, „trybunały inkwizycyjne” sadrystów, a także w reakcji na klątwy nawołujące do zabijania i porywania, jakie wydaje zbrodniarz Ibn Laden i Az-Zarkawi i ci, którzy są po ich stronie: organizacja fałszywych uczonych, zwolennicy Saddama w Palestynie i Libanie oraz Al-Kardawi, który wezwał podczas spotkania ze stowarzyszeniem egipskich dziennikarzy do walki ze wszystkimi Amerykanami w Iraku, nawet z cywilami, uważając, że porywanie Amerykanów i zabijanie ich w Iraku jest obowiązkiem!! I to nie pierwsza i ostatnia fatwa[1], którą wydaje najwyższa instancja teologiczna organizacji Braci Muzułmańskich i przewodniczący Światowego Zjednoczenia Uczonych Muzułmańskich! Wcześniej bowiem już wydała ona różne fatwy dotyczące sprawy irackiej, spośród nich słynna fatwa wzywająca do walki przy boku Saddama, krótko przed wyzwoleniem Iraku w 2003 roku.
Dwa dni temu, podczas mojej pracy jako sprzedawca w dużym sklepie spożywczym w Toronto w Kanadzie weszło do mnie po północy pięciu młodych klientów, którzy często dokonują u mnie zakupów. Dwóch z nich jest Irakijczykami, trzeci z nich to Jemeńczyk, czwarty – Afgańczyk, a piąty – Irańczyk. Poznałem, że są uciekinierami muzułmańskimi, dlatego zdziwiłem się, że trzech z nich nosi srebrne krzyże na swoich szyjach. Z ciekawości powiedziałem do jednego z Irakijczyków: „Wydaje mi się, że ulegliście wpływowi swoich chrześcijańskich przyjaciół nosząc krzyż?” Na to odpowiedział mi jeden z nich bez wahania: „Więcej, staliśmy się faktycznie chrześcijanami wraz z naszymi rodzinami. Wybraliśmy to szczerze, ponieważ zaczęliśmy wstydzić się przynależności do muzułmanów. Czy nie widzisz zbrodni terrorystycznych, które popełnia się w Iraku, Arabii Saudyjskiej i niektórych krajach zachodnich, opierając się na religii islamskiej!” Powiedziałem mu: „Ale islam nie jest ich winny. Oni go wypaczają swoją pełną złości interpretacją, przypisując mu nieustępliwość. Większość z nich to głupcy i fanatycy!” Na to odpowiedział mi jego kolega Jemeńczyk: „Chcesz zatem, abyśmy czekali dziesiątki lat, aż się wyleczą ze swojej głupoty i zostaną wybawieni ze swojego fanatyzmu? Nie, doktorze… Nie godzi się nam przynależeć do tych barbarzyńców.”
W tym czasie młody Afgańczyk i Irańczyk milczeli z powodu nieznajomości języka arabskiego. Nie nosili oni krzyży, toteż spytałem się ich po angielsku, czy również przeobrazili się w chrześcijan. Odpowiedział mi młody Afgańczyk: „Obydwaj przyjęliśmy buddyzm. Moja rodzina i ja staliśmy się buddystami po zniszczeniu przez Talibów za pomocą dynamitu dwóch posągów Buddy w górach regionu Bamjan, a ten mój przyjaciel trwał z uporem przy islamie, aż usłyszał wczoraj o poderżnięciu gardeł dwóm Nepalczykom w Iraku przez terrorystyczną grupę islamską i przeszedł na buddyzm solidaryzując się z niewinnymi ofiarami.” W tym momencie musiałem go spytać: „Czy przeszedłeś na buddyzm z przekonania i wiary w jego zasady?” Odpowiedział od razu: „Rozumiem, że religia jest wezwaniem do miłości, pokoju, tolerancji i stronienia od wszystkiego, co jest złem wobec Boga i człowieka. Budda domaga się od ludzi oddalenia się od grzechów, takich jak zabijanie, kłamstwo, kradzież, pożądanie, oszczerstwo, nienawiść, przeklinanie i inne, aby osiągnąć szczęście”. Na to powiedziałem mu: „Tego domaga się również islam” Odpowiedział mi: „Ale muzułmanie udowodnili światu coś zupełnie przeciwnego, dlatego porzuciliśmy ich i przyłączyliśmy się do religii, której żaden wyznawca nie uczestniczył w zamachach z 11 września, ani w Madrycie, w Berlinie, na Bali, ani w morderstwach i gwałtach w Sudanie. Żaden z nich też nie zabijał obcokrajowców, ani ich nie porywał w Iraku i Arabii Saudyjskiej. Zaklinam Cię na to, w co wierzysz: który z nich dwóch jest bardziej godny szacunku – Osama Ibn Laden, muzułmanin, czy Dalajlama, duchowy przywódca buddystów, laureat pokojowej nagrody Nobla?” Powiedziałem mu: „Dalajlama oczywiście”.
Ponieważ czas nie pozwalał mi na dłuższą dyskusję z tymi młodymi, musiałem się zadowolić spytaniem ich na końcu, kiedy wychodzili, o to, czy prócz nich – spośród ich znajomych lub przyjaciół muzułmanów w Toronto lub innym mieście Kanady – są inni, którzy porzucili islam i przyjęli chrześcijaństwo lub buddyzm. Oni na to odpowiedzieli mi z przekonaniem: „Są dziesiątki prócz nas, nie tylko w Kanadzie, ale w Ameryce, Europie i Australii, i mamy nadzieję, że przyjdzie także kolej na pana, doktorze!”
W ten sposób nie potrzebują już Kościoły Zachodu czynić wysiłku misjonowania i przekonywania muzułmanów, aby stali się chrześcijanami. Oto ci, którzy tę rolę wypełniają lepiej od nich: terroryści Ibn Ladena, Az-Zarkawi, bojówki As-Sadra, sudańskie oddziały Dżandżawid, Al-Hawsi[2], samobójcy z Hamasu i Dżihadu, fatwy Al-Kardawiego, Ad-Dariego, Al-Makdisiego, Al-Hudajriego, paru szejków Al-Azhar[3] … i inni, którzy zmuszają bardzo wielu muzułmanów na Zachodzie do poczucia podłości i hańby z powodu przynależności do islamu, dlatego też odrzucają oni tę przynależność i rzucają się w objęcia chrześcijaństwa i innych religii…
Brawo dla mężnej armii islamu za tę ogromną „korzyść”, którą zrealizowała dla swojej religii!!
źródło: Elaph
[1] Klątwa religijna w islamie.
[2] Szyicki duchowny z Jemenu, oskarżony o działanie na szkodę państwa, odpowiedzialny za ataki terrorystyczne w Jemenie.
[3] Uczelnia muzułmańska w Kairze, będąca największym autorytetem dla islamu sunnickiego.