W 1952 r. Erytrea przyłączyła się do Etiopii jako część federacji, ale 10 lat później Etiopia zaanektowała Erytrę, czynąc z niej swoją prowincję. Rozpoczęła się wojna, w wyniku której Erytrea odzyskała niezależność w 1991 r. Kilka lat później, w 1998 r., rozpoczęły się akcje wojeskowe w regionach przygranicznych, które zakończyły się dopiero po interwencji ONZ w grudniu 2000 r.
Do roku 2002 w Erytrei generalnie istniała wolność religijna, ale potem rząd ogłosił, że uznaje tylko cztery wyznania: Prawosławny Kościół Erytrei, islam w wersji sunnickiej, Kościół rzymskokatolicki oraz luterański Kościół Ewangelicki Erytrei.
W latach 2002-2010 rząd Erytrei uwięził, poddał torturom i zamordował wielu obywateli z powodów politycznych i religijnych, często bezprawnie. Dzisiaj szacuje się, że ok. 3000 chrześcijan znajduje się w więzieniach Erytrei z powodu wyznawanej wiary. Warunki przetrzymywania są bardzo złe, często więźniowie są torturowani. Wiele osób jest przetrzymywanych w metalowych kontenerach towarowych, bez wentylacji i sanitariów. Warto o tym wiedzieć, kiedy się obserwuje przykłady rozwoju „nieświętego sojuszu” lewicy z islamem np. w Norwegii.
W listopadzie 2010 r. prezydent Izajasz Afewerki zaostrzył zakaz tworzenia wspólnot i stowarzyszeń. Pretekstem jest to, że możliwość powstawania nowych wspólnot mogłaby doprowadzić do napięć w społeczeństwie, które to napięcia zostaną wykorzystane przez wrogów zewnętrznych pragnących zdestabilizować sytuację w kraju. Dodatkowo, prezydent uznał, że demokracja zagraża stabilności kraju i jedności narodowej. Jak zaznacza PCHR24: „Dyktatura komunistyczna ramię w ramię z radykałami muzułmańskimi walczy z chrześcijaństwem – przeciwko „terrorystom” w postaci modlących się kobiet i dzieci, ukrytych w katakumbowych kościołach”.
Pomimo trwających prześladowań chrześcijan, rząd deklaruje, że zgodnie z postanowieniem z maja 2003 r. „żadna grupa ani osoba nie jest w Erytrei prześladowana z powodu wiary lub religii”. Dlatego żaden z kilku tysięcy uwięzionych chrześcijan nie został oficjalnie oskarżony i żaden proces się nie odbył – podaje źródło: The Voice of the Martyrs Canada
Brytyjska sekcja Open Doors zaznacza, że wśród 6,7 mln Erytrejczyków ok. 2,5 mln wyznaje chrześcijaństwo. Prezydent w rzeczywistości jest dyktatorem i postrzega chrześcijan jako zagrożenie. Jednocześnie jest bardzo przychylny radykalnemu islamowi, który rozwija się dzięki pomocy z islamskich ośrodków zagranicznych. Na liście World Watch Erytrea zajmuje 9. miejsce na świecie pod względem prześladowania chrześcijan.
Erytrejska chrześcijańska śpiewaczka Helen Berhane spędziła dwa lata uwięziona w metalowym kontenerze za wiarę w Chrystusa. Była regularnie bita i torturowana. Pewnego razu przyłapano ją na tym, że pisała słowa pocieszenia dla innej uwięzionej, i zacytowała w tym liście Biblię.
– Gdzie jest twoja Biblia? – zapytał ją ochroniarz.
– Nie mam Biblii – odparła.
– Masz ją w głowie?
– Tak, mam ją w głowie.
– Cóż – powiedział ochroniarz – wybijemy ci ją stamtąd.
Helena została wyciągnięta z kontenera, po czym zaczęto ją bić bezlitośnie kijami po głowie. W pewnym momencie chrześcijanka spojrzała na bijącego ją ochroniarza i powiedziała:
– Nie odczuwam nienawiści do ciebie. Robisz tylko to, co ci kazali. Ale musisz wiedzieć, że ja też robię to, co mi kazano: nie mogę zaprzeć się Jezusa. Więc możesz mnie bić…
Kiedy ją przestali bić, była nieprzytomna i bliska śmierci. Wrzucono ją z powrotem do kontenera, gdzie leżąc na dnie zaczęła śpiewać:
Boże, dziękuję Ci za zimne noce. Dziękuję Ci za gorące dnie. Dziękuję Ci za głód i ból. Dziękuję za owady, które gryzą moje ciało. Dziękuję Ci Panie, dziękuję Ci.
Poruszająca historia Helen Berhane jest opisana w jej książce Song of the Nightingale (Colorado Springs, wyd. Authentic Media, 2009). Książka ukazała się również po polsku pod tytułem Pieśń słowika.
Radio Watykańskie mówi:
Tortury, zaginięcia bez śladu, obozy pracy – to codzienność mieszkańców Erytrei, afrykańskiego kraju, w którym panuje jeden z najbardziej zamkniętych i represyjnych reżimów na świecie. Jego ofiarą masowo padają chrześcijanie. „Granice są uszczelniane, a ludzie schwytani na próbie ucieczki przykładowo torturowani, by od tego zamiaru odwieść innych. Jednak mimo obostrzeń co roku z tego kraju uchodzi co najmniej 50 tys. osób” – mówi erytrejska pisarka, której udało się uciec. Wskazując na dramat swego narodu Ribka Sibathu podkreśla, że Erytrea potrzebuje wsparcia wspólnoty międzynarodowej i zdecydowanego głosu sprzeciwu wobec powszechnego łamania tam praw człowieka. (czytaj cały tekst na: Radio Watykańskie)